4 sierpnia 2012

4. guzik




 - Koralina?
Brzmiało to zupełnie jak głos jej matki. Koralina weszła do kuchni, z której dobiegał. Stała w niej kobieta, zwrócona do niej plecami. Przypominała nieco matkę Koraliny, tyle że...
Tyle że skórę miała białą jak papier.
Tyle że była wyższa i chudsza.
Tyle że palce miała za długie i cały czas nimi poruszała, a jej ciemnoczerwone paznokcie były ostre i zakrzywione.
 - Koralina? - powtórzyła kobieta. - To ty?
A potem się odwróciła. Zamiast oczu miała wielkie czarne guziki.
N. Gaiman, Koralina, przeł. P. Braiter, Wydawnictwo Mag, Warszawa 2009, s. 35.

Nigdy nie wychodzi mi robienie przypisów.

1 komentarz:

  1. Po prostu brak mi słów, żeby wyrazić mój koralinowo-gaimanowy zachwyt!

    OdpowiedzUsuń