20 kwietnia 2019

red wine

Utraciłam ostatnią czarowłosą kotkę. Po wielu za i przeciw padło na kolor czerwony, ale ponieważ wcześniejszy nie do końca spełniał moje oczekiwania, kupiłam red wine 1449. Mam wrażenie, że blog zamienia się w reklamę sklepów z włosami, ale tak naprawdę chcę sobie wszystko zanotować, na wypadek jakbym chciała dokupić ten sam kolor.
To był prawdziwie wielowymiarowy reroot - zmywacz do paznokci, którego użyłam do zmycia skalpu pachniał winogronem, w połączeniu z winnym kolorem włosów wymagał wiele samozaparcia żeby nie rzucić wszystkiego i nie pobiec do sklepu po trunek :p
Szczerze mówiąc średnio podoba mi się ten kolor, w zależności od światła bardziej przypomina rudy/brązowy, niż czerwony. Nie widzę go na innych lalkach, więc uznałam że równie dobrze mogę zużyć większość na tej.
co było
bardzo
złym
pomysłem.
Zrobiłam krótkie porównania długości, obok monsterek położyłam Barbie (miałam wymienić jej głowę, ale ta co raz bardziej mi się podoba). Monsterki mają zupełnie inne głowy, więc pewnie reroot będzie miał inny efekt. Położyłam fioletową kredkę na końcu linii skalpu Barbie i Ghoulii. Nie wiem czy to dobrze widać :P Pasmo przecięte na dwie/trzy/cztery części, każda z nich związana na środku i w taki sposób wszyta w głowę.
Nie podejmę się drugi raz 1/2, dopóki nie zapomnę jak bardzo włosy plątały się podczas rerootu :P 1/4 i 1/3 nie różnią się na tym zdjęciu tak drastycznie, ale przy związaniu włosów jest bardzo duża różnica.Włosy są zbyt sztywne, żeby poddać się grawitacji, więc nie nadają się do wysokich kucyków, chociaż nie próbowałam ich wrzątkować w takim stanie. Podejrzewam, że u Barbie jednak długość 1/4 mogłaby się sprawdzić, bo głowa jest dużo krótsza.

A na koniec mam trochę zdjęć pluszowych psów :P
:3

2/3

Ostatnio doszłam do wniosku, że powinnam uszyć chociaż jakiś szlafrok, którym mogłabym okryć lalkę, żeby znowu nie pokazywać nagiej. Albo lepiej dwa, na wypadek porównania. Niestety dźganie lalkowych głów igłą wydaje mi się bardziej interesujące, niż maltretowanie materiału i nie zanosi się na zmianę :C
Wyczerpałam dzisiaj ostatnią (trzecią!) czarną kotkę, dlatego trochę mi wstyd, że do tej pory:
 - nie zrobiłam ładniejszych zdjęć białej-z-czarnej,
 - chociaż nie wrzuciłam na blog tych gorszych,
 - dalej nic nie uszyłam.
Miałam aż trzy, bo za każdym razem jak pojawiała się na allegro przypominałam sobie, że miałam kiedyś zrobić jakiś reroot, ale zupełnie wylatywało mi z głowy, że już jedna/dwie czekają na swoją kolej.
Ale nie żałuję XD No bo jak można żałować? Są szare i są kotami, mogłabym mieć jeszcze z piętnaście.
Przed chwilą porównywałam nowe rerooty z poprzednim, szarym, i nie wiem czy to jest kwestia złego wyprostowania wcześniej, ale wydaje mi się, że jednak to henlon uparcie stara się wrócić do swojego poprzedniego stanu. Na włosach widać karby, a pamiętam że dociskałam swoją krzywą prostownicę aż do bólu dłoni. Nie były idealnie proste, ale też nie tak pogniecione. Dotyczy to też lalek sprzed ponad pół roku, natomiast przedziałki dalej się trzymają na miejscu, włosy przylegają do głowy, ale nie są już tak przyjemnie gładkie jak wcześniej. Nie chcę wracać do kanekalonu, bo ten materiał wydaje się trwalszy i nie boję się, że niechcący zniszczę całą pracę przy wrzątkowaniu.
A może za pół roku znajdę sobie już inne zajęcie i dobry stan włosów lalek nie będzie miał znaczenia?
Włosy użyte w do tego rerootu to słoneczny blond, chociaż teraz strona sklepu pod tym linkiem przerzuca mnie na S1-11 jasny blond. Nie potrafię powiedzieć czy przekierowuje prawidłowo - pisanie, albo raczej publikowanie czegoś w moim stanie to nie jest dobry pomysł. Chcę iść spać, ale nie mam siły się umyć. Więc piszę jakieś bzdury. Pisanie bzdur jest mniej obciążające niż wycieczka do łazienki.
Może spędzenie kilku dni na odtworzenie firmowej lalki to nie był najlepszy pomysł, ale jak pisałam poprzednio, bardzo chciałam użyć tego koloru, a że był identyczny z wizją Mattela.. Przypadek, czysty przypadek.
Przeszywanej :p lalce musiałam musiałam zalać nogi klejem, bo były bardzo luźne, próbowałam uzupełnić braki w szmince, ale farba uparcie nie chce się trzymać na startym miejscu, więc różnią się kolorem w tym miejscu i pewnie zedrze się przy kontakcie z czymkolwiek. Ogon pochodzi od pomarańczowego zestawu CAM, dobór farby nie jest idealny, ale przynajmniej będę pamiętała żeby obchodzić się z nim delikatnie, bo zacznie odpryskiwać. Nie pachniała zbyt ładnie, ale to nic w porównaniu z ostatnią kotką. Jednym słowem lalkowy trup, więc nie mam wyrzutów sumienia, że zniszczyłam ją bylejakimi włosami. Nie zmywałam jej makijażu, żeby mieć trochę różnorodności i jaka różnica przy porównaniu! Oczy szarej kotki prawie żarzą się i prześladują mnie przez całą długość pokoju, przy niej biała wygląda tak niegroźnie. Może to właśnie ona uratuje mnie, kiedy pozostałe dwie rzucą się na mnie w zemście? Wyglądają, jakby miały na to wielką ochotę.
Jak tylko trafi mi się trochę światła, sfotografuję trzecią z trzech.

8 kwietnia 2019

Kolejne wyjście do sklepu po chleb zakończone powrotem z lalką. Klasyk.
Chyba postawiłam sobie za cel zalać internet zdjęciami tej samej lalki, ale, jej, na szczęście teraz do Fluttershy dołączyła Raibow Dash, więc będzie trochę urozmaicenia. Trochę.
W markecie equestrie były podzielone na dwie kategorie cenowe. Fluttershy, Rainbow Dash, Twilight i Applejack były po 40 złotych, a Pinkie Pie, Rarity i Sunset Shimmer po 50.
...Zastanawiam się, czy kogoś nie pominęłam. Ale chyba nie.
Chciałam Rarity, ale miała bardzo puste spojrzenie, więc zdecydowałam się na tańszą lalkę. Nie wiem dlaczego Equestrie można podzielić na te patrzące się pusto w przestrzeń i na te ze zmarszczoną brwią. Może te dwie cechy są z jakiegoś powodu bardzo istotne dla Hasbro. Nie wiem, i pewnie nigdy nie dowiem się prawdy ;p 40 zł wydawało się dobrą ceną za skrzyżowanie monsterki z Następczynią, dopóki nie dotarło do mnie, że w tej cenie można złapać bardziej uniwersalną fotograficznie fashionistkę. Minimalnie lepsza artykulacja equestrii nie jest dobrym argumentem - nie oszukujmy się, ze sztywnymi nadgarstkami lalka ma prawie tyle samo wdzięku przy pozowaniu, co przy zupełnie prostych rękach :<
Włosy niespodziewanie okazały się bardzo miękkie w dotyku, chociaż lekko sztywne. Są oleiste w dotyku (ale olej nie zostaje na rękach, pewnie to kwestia tworzywa), przez co rozdzielają się trochę jak włosy taniego klona, ale temu zaradzi trochę pudru (jestem pewna, że widać jego resztki na zbliżeniu).
No i mimo kolorystycznego nawiązania do kreskówki, w ogóle nie mogę dopatrzeć się w nich koni. Bardziej koty? Nawet lepiej, koniolalka, która nie jest centaurem nie brzmi dla mnie jak dobry pomysł. 

7 kwietnia 2019

Na ratunek kucykowi

Youtube polecił mi dzisiaj jakiś filmik o kucykach, co przypomniało mi o bidzie, którą mam u siebie.
Up, Up, and Away, którą (którego? przyjmijmy że dziewczynka :P) znalazłam wieki temu w lumpeksie ma wyskubaną grzywkę i starte oko, które przez lata ukrywałam pod bujną emogrzywą :P Skoro już mam na wierzchu wszystkie narzędzia do rerootu, to równie dobrze mogę uzupełnić braki. Nie próbowałam poprawić oka, bo jakoś nigdy mi nie przeszkadzało. Można być półślepym kucykiem, i dalej był niesamowicie uroczym, prawda?
Najbliższym kolorem jaki miałam był różowy blond od Magfactory. Na Althair rzucił mi się w oczy brzoskwiniowy, który nadawałby się lepiej od różowego, ale przecież nie będę zamawiać całej paczki włosów, żeby wszyć kilka pasm :P Przy okazji napiszę, że henlon z Althhair jest dokładnie taki jak z Magfactory, którego do tej pory używałam. 
Żeby wszyć nowe włosy musiałam odciąć głowę kuca od szyi i... wydaje mi się, że bolec obracający głowę jest ściśle doklejony do tułowia :( Żeby nie skończyć z głową, której nie da się zamocować, przecięłam tylko fragment szyi i przeciągnęłam przez niego od góry igłę z włosami z supełkiem. To było bardzo niewygodne :P Resztki włosów wcisnęłam do środka igłą. Muszę ją teraz zakleić z powrotem, albo może nagrzać w nadziei że głowa znowu będzie gładko przylegała do szyi. 

No i jest!
Wygląda jakby siwiała od przodu, albo w jakiś inny sposób zmiana koloru była intencjonalna. Na zdjęciach w zestawieniu z intensywnym różem kucyka włosy wyglądają bardziej jak białe, ale w rzeczywistości mają kolor. 
Nowe włosy są dużo delikatniejsze, ale dla rzeczy która głównie stoi na półce, różnica w fakturze nie powinna mieć znaczenia. Miękki henlon bardzo łatwo dał się zakręcić przy użyciu suszarki na niskich obrotach. Pewnie równie łatwo odkształci się na lalkach składowanych w pudełku.. :p I to wszystko.

- - -

Skończyłam reroot szarej kotki, więc pewnie niedługo wrzucę kolejne nudne zdjęcia. Chciałam jeszcze wrzucić krótki opis kolejnej kupionej lalki equestrii, więc teraz mam motywację, żeby jednak nie przespać kolejnych dni, tylko wziąć się na fotografowanie :P

5 kwietnia 2019

,

Wielkanoc jest mi właściwie obojętna, w przeciwieństwie do tych wszystkich pluszowych króliczków , które pojawiają się w sklepie w tym okresie. CHCĘ *_*
Mimo to na razie uległam tylko raz i wolałabym żeby tak zostało. Są śliczne, ale po co zagracać pokój jeszcze bardziej.
Po raz pierwszy od dawna mogłam wyjść na balkon i nie zamarznąć, więc zabrałam go na krótkie zdjęcia na balkonie. Kojarzy mi się, że Fluttershy ma w kreskówce króliczka? Nie wiem, może nie, widziałam tylko kilka odcinków. 
Prawie skończyłam reroot z poprzedniego tygodnia, zostało mi tylko kilka dziurek na końcu przedziałka. Zupełnie nie mam siły dokończyć :(
Ciągle zastanawiam się, czy Catrine w blondzie będzie dobrym pomysłem. Chcę użyć tego koloru jeszcze raz, ale mogłabym mieć ją też na srebro... Ale. Srebrne włosy które mam, opalizują na fioletowo, więc wyglądają prawie tak jak jej oryginalne (co oczywiście nie wydawało mi się problematyczne przy szarej kotce :ppp), a dwa że inny srebrny, który kupiłam w innym sklepie, okazał się być dokładnie tym samym srebrnym. Powinnam odłożyć ją na jakiś czas i zająć się inną lalką...
Hm.. :(

Szukając prezentu dla koleżanki, wpadłam w TKMaxxie na najbardziej uroczy zestaw świata z najmniejszym pikaczu we wszechświecie *_* Nie zrobiłam zdjęć poza pudełkiem, bo pewnie wiatr zwiałby tycie figurki z balustrady. Mają przyssawki, ale nie są zbyt mocne.
Za to w lumpeksie po raz pierwszy objawiła mi się monsterka, czuję że moje sześcioletnie poszukiwania mogą się wreszcie zakończyć :P Mogę spokojnie odejść na lumpeksową emeryturę. Zobaczcie tylko z jaką gracją suszy się na balkonie. Jak emanuje radością i entuzjazmem!
- - -