20 sierpnia 2019

Niedawno w ręce wpadł mi uroczy klon kucyka z G1, który wydawał się idealnym kandydatem na ćwiczenie rerootów. Nie tylko jest to mój pierwszy pełny reroot na kucyku, ale także dowód na to, że moje lalki lepiej wyglądają w nudnych, jednokolorowych włosach - NIE POTRAFIĘ MIESZAĆ KOLORÓW! :P
Zaplanowałam, że konik będzie w intensywnych, mocnych kolorach z siwym pasmem. Użyte włosy to czerwony, czerwone wino, fioletowy, srebrny i szary, który jednak okazał się zbyt ciemny, dlatego wszyłam tylko trochę.
Na szczęście znalazłam mnóstwo pasm, które zostały mi po lalkach, więc zaoszczędziłam czas na cięciu i prostowaniu. Włosy były cięte na cztery, a więc zbyt długie na grzywę (dalej nie zdecydowałam, czy i jak przyciąć) i niestety za krótkie na ogon, ale nie będzie problemu z wymianą go w przyszłości, więc na razie zostaje taki.
Tęczówki konia były poprzednio granatowe. Bardzo zależało mi, żeby dodać im obwódkę, jaką mają oryginalne kuce, więc przy okazji zmieniłam kolor tęczówek na szary. Zdecydowanie nie są teraz równe. 
W szufladzie znalazłam szablony do tatuaży z brokatu, które były dodawane do lalki Regal Academy. Wydawało mi się że róża będzie najodpowiedniejsza, chociaż korona też była kusząca. Zupełnie wyleciało mi z głowy, jak fatalna jest moja czerwona farba, gdyby nie to, zamalowałabym najpierw wzór na biało. Serduszka były już namalowane.
Trafiło do mnie jeszcze kilka klonów do eksperymentów rerootowych. Następnym razem spróbuję pamiętać żeby robić szersze pasma kolorów, albo ograniczyć ich liczbę.
W trakcie pracy widać byłam w bardzo rozmownym nastroju, bo zrobiłam mnóstwo zdjęć. Nie wiem czy netykieta pozwala na publikowanie ujęć bałaganu i rąk z brzydkimi paznokciami, ale trudno :P Poza tym lubię oglądać cudze zdjęcia przed-w trakcie-po przemianie zabawek, a może tutaj też ktoś taki trafi :)
Tak wyglądała wcześniej. Nie była w złej kondycji, trochę brudna, ale grzywa wyglądała na dającą się uratować. Była ok, ale chciałam się pobawić w reroot. Brakowało jej grzywki, raczej są tu dziury po zdjęciu odlewu z prawdziwego kuca, a nie wyskubane włosy, bo musiałam je przebić. Na szczęście ogon był włożony jako jeden sznurek(?), niektóre kuce mają je wszyte pasmami. Wydaje mi się, że mam kilka takich i prawdopodobnie będę musiała jakoś je połączyć w jeden otwór. Na koniec porównanie z kucykiem od Hasbro - klonik jest troszkę mniejszy.
Miałam już zaplanowane kolory, ale przy okazji bałaganu sprawdziłam, jak wyglądałby w innych. Niebieski byłby super, ale mam jeszcze jedną niebieską... rzecz, która wymaga nowych włosów, więc na pewno ich użyję. W jasnych też bardzo mi się podobał, nawet rozważałam dodanie fioletowego brązu (trzecie zdjęcie) do czerwieni, ale bałam się trochę, że przytłumi kolory. W pudełku z igłami znalazłam rudą wełnę, której użyłam do zrobienia próbnej peruki. Ma naturalną fakturę, kusi mnie żeby użyć jej przy innym klonie...
Peruka wymaga zaplanowania kolorów, tę którą chwilowo nosi Astranova była klejona jak leci, więc wygląda jak dziwny balejaż :D Mam dla tej lalki zieloną wełnę, ale na razie musi poczekać na swoją kolej.
Trafiłam na metodę rerootu wieki temu na youtube, więc nie będę potrafiła je odnaleźć. Pierwsze zdjęcie przedstawia przebijanie grzywki, na szczęście pozostałe dziurki nie wymagały takich zabiegów. Następnie należy nawlec nitkę na igłę, podwójna bardzo szybko się zrywała, więc używałam poczwórnie złożoną. Wbijamy igłę od góry, wyciągamy ją przez otwór szyjny (wyciągnięcie jej z głowy było katorgą) i zdejmujemy z nici, przewlekamy pasmo włosów przez nitkę i wyszarpujemy je do góry. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego użyłam zwykłej, małej igły, skoro otwory nie były wcale gęściejsze od tych na głowie lalki, do których używam większych narzędzi.
(kupiłam zestaw igieł, na których leży głowa, dawno temu w Rossmannie za grosze, ale były tak cienkie, że nawet nie próbowałam ich używać. Ostatnio widziałam dokładnie tę samą puszkę w Tigerze za dużo większe pieniądze, więc przy okazji informuję, że totalnie nie warto go kupować. Na szczęście chociaż puszka jest śliczna)
Tak wyglądała głowa po trzech godzinach pracy. Wydaje mi się, że całość włosów zajęła mi około sześciu godzin, głównie przez problemy z wyciągnięciem malutkiej igły. Włosy bliżej otworu szyjnego wszywało się raz-dwa: ) I to chyba już wszystko :)


Pienkne hybrydy:


19 sierpnia 2019

Znalazłam tę lalkę w lumpeksie tygodnie i tygodnie temu. Była tania, trochę jakby vintage, w opłakanym stanie, a klonikowatość obiecywała łatwy reroot, a więc idealny projekt na weekend, prawda? Prawda??
:/
Pół godziny przed północą, kiedy lalki zostały już dawno schowane, a warunki do zdjęć na dworze są żadne zorientowałam się, że przedziałek na każdziutkim zdjęciu został zasłonięty przez nieposłuszne pasmo włosów. Ale tam jest! Nie jest idealny, ale nie aż tak gargamelowaty, żeby go zasłaniać. 
Od lewej: strój, w który była ubrana, nie ma żadnych oznaczeń i wygląda na szyty w domu, chociaż podejrzewam że była w nim sprzedawana przez producenta. Dalej jej ciało, puste w środku i śmierdzące strychem - do kosza. Główka dostała ciało po mattelowskiej nastolatce, kolana dalej klikają, proporcje są ok, ale karnacja jest zbyt jasna. Chciałam dać jej ciemniejsze ciało petitki, ale niestety szyja okazała się za gruba :C Stan przed:
Wydaje mi się, że głowa jest sklonowaną Skipper... Włosy były rootowane dookoła + pasmo (prawie) na środku czoła. Nie wiedziałam co z nim zrobić, linia włosów była w odpowiednim miejscu, więc nie mogłam jej obniżyć, grzywka nie do końca mi do niej pasuje, więc zdecydowałam się wszycie włosów w kształt V, co może nie do końca pasuje do nastolatki, ale wydawało mi się najrozsądniejszą opcją.
Makijaż wygląda na ręcznie malowany, co sugerowałoby, że jest dosyć stara, a skoro tak czy zrobienie rerootu było mądre? Nie wiem nawet czy dzisiejsze klony mają jakieś standardy co do toksyczności farby. Wczoraj kończyłam ją w rękawiczkach, ale czy ja z przeszłości o tym pamiętała? Zaczęłam ją tak dawno, nie mam pojęcia XD
No i wydaje mi się, że cała twarz została pokryta cielistą farbą. Trochę łuszczy się od dołu i ma porowatą strukturę. Większość skalpu była oryginalnie pomalowana czarną, błyszczącą farbą oprócz linii nad czołem, która została nietknięta. Przy uzupełnianiu w tym miejscu głowa pomalowała się normalnie, ale w miejscu gdzie włosy miały wchodzić na czoło, akryl zaczął się dziwnie rozlewać.
Nie wiem czy udało mi się zrobić jej chociaż jedno korzystne zdjęcie, oczy są szalenie krzywe, a sztywne ciało nie pozwala na wymyślne pozy. Pies był dorzucony do jakiejś paczki, której zawartość sukcesywnie czyszczę, ale jego kolej jeszcze nie nadeszła. Obawiam się, że na niektórych zdjęciach to widać, na szczęście nie mają zapachu :P Pod koniec prawie fiknął mi za barierkę. Biedna Lassie najwidoczniej chciała wrócić do domu ;c
Wszyłam jej za dużo włosów i tak naprawdę to był jedyny problem, który z nią miałam. Byłam zbyt rozczarowana swoją głupotą, żeby zmusić się do kontynuacji. 
Za to dzisiaj/wczoraj w niedzielę zrobiłam reroot kucyka, więc w pracy będę z niecierpliwością wyczekiwać końca dnia, żeby wrócić i zrobić zdjęcia. Chociaż nie oszukujmy się, ZAWSZE już od rana wyczekuję końca. Na dodatek jutro z urlopu wraca kolega i nie wiem jak mam mu się przyznać, że jedyne co zrobiłam w trakcie jego nieobecności to czytanie książek pod biurkiem.

14 sierpnia 2019

Co mają wspólnego kucyk pony i kolczyki? 
Ten tydzień spędziłam na poszukiwaniu zamienników dla brakujących kryształków dla moich kucy z G2. Ze względu na małe rozmiary, musiałam przeostrzyć część zdjęć, nawaliłam też ustawiając balas bieli, więc nie są specjalnej jakości, ale na szczęście wystarczające do prezentacji.

Do tej pory wklejałam w oczy koni cekiny do paznokci, nie pamiętam dlaczego je kupiłam, ale akurat były w odpowiednim kolorze i rozmiarze, więc skoro nie wklejam ich trwałym klejem, nie mam nic do stracenia. A lepsze to niż puste oczy.
Na tym zdjęciu widać sporą różnicę, ale w rzeczywistości jest całkiem ok, szczególnie kiedy konie stoją na zacienionej półce. 

Szukałam czegoś w rodzaju naklejek do ciała, albo kryształków do paznokci, ale w pierwszym sklepie znalazłam tylko kolczyki. Kryształek miał ładny kształt, a druga para niosła obietnicę źródła wielu kamyków.
Nie potrafię wydobyć żółtego kamyka, ale za to siatka dała się łatwo rozerwać. Niestety kryła w sobie kryształki, które były stożkowate z obu stron.
Kosztowały dwa złote, więc żadna strata. Pamiętam, że była Barbie w sukience z siatki, w której były zaszyte buty (moje problemy z komputerem dalej nie pozwalają mi na jednocześnie pisanie postów i wyguglanie nazwy lalki), może dałoby się je wykorzystać w podobny sposób?

Następnego dnia byłam w większym chińskim markecie, w którym mieli tylko koliste naklejki i... podróbkę Blythe, po którą miałam wrócić ale uznałam ostatecznie, że znam ciekawsze sposoby na wydanie dwudziestu złotych :< Nie mam zdjęcia, bo to mały sklep, ale pierwszy raz widziałam podróbkę kolekcjonerskiej lalki :D Miała ciało artykułowanej faszki, gumową głowę i okropne, nadrukowane oczy klona. Pokrewieństwo z Blythe rozpoznałam tylko po pudełku. Za to w indyjskim mieli to:
Najmniejsze kamyki były różowe, białe opalizujące i zielone, chociaż możliwe że zaliczały się jednak do białych... Brakuje mi oczu zielonych, czerwonych, a opalizujące byłyby idealne dla srebrnego jednorożca, który nie ma obu kryształków, więc nie muszę się trzymać oryginału. 
Naprawdę chciałabym żeby pasowały :C

Dzisiaj za to odwiedziłam sklep z akcesoriami do paznokci, gdzie pani przy kasie znalazła mi najmniejsze cyrkonie przypominające kryształki (większość była kulista). Wydaje mi się, że w tym kształcie miała tylko srebrne. Były najmniejsze na świecie, więc tym razem MUSIAŁY pasować.
I pasują!
Hurra! Gdyby tylko sklep nie był tak daleko, pojechałabym tam na samym początku.
Spróbuję jakoś pomalować kilka, może cienką warstwą lakieru do paznokci, żeby nadać im odcień pasujący do innych kucyków. Albo będą miały różne kolory oczu, skoro i tak na półce stoją bokiem. Jeśli zostawię im cekiny, to też nie będzie tragedii. Mam jeszcze jednego z brakiem obu oczu, ale podoba mi się z cekinami, więc nie zamierzam nic w nim zmieniać. Naklejkami na twarz może obdaruję kuce z G4, które kupiłam na promocji (ostatni w biedronce były po 3 zł!), albo żeby poprawić sobie humor, czyli takie nie do końca chciejne, więc przyda im się małe ulepszenie.

Jakiś miesiąc+ temu postanowiłam wreszcie rozprawić się z tymi wszystkimi książkami, które kiedyś kupiłam, a teraz zalegają na każdej możliwej przestrzeni, więc musiałam odstawić lalki. Przeczytałam już.. trochę, ale dalej nie widać dna w torbie, do której je przesypałam. Załatwiając sprawy w pracy mijam bardzo tani antykwariat i tanią książkę, więc ja i nieprzeczytane książki to wciąż niekończąca się historia :P Przed okresem intensywnego czytania zaczęłam reroot klona, powoli zaczyna mi przeszkadzać to, że zabiera mi część biurka, więc może w końcu zmotywują się do skończenia i znowu coś napiszę :))