13 listopada 2019

kamuflaże-dekupaże

Bardzo chciałam powtórzyć sukces kucyka z poprzedniej notki tworząc dinozaura w truskawki. Ale zrobienie tego samego dwa razy pod rząd jest śmiertelnie nudne - na szczęście trafiłam na nowe ładne serwetki.
Rano z okien autobusu podziwiam piękny wschód słońca (bez ironii :pp), stojąc na przystanku powrotnym piękny zachód, i naprawdę nienawidzę/nie potrafię robić zdjęć przy sztucznym świetle i to WIDAĆ.
Nie przygotowałam się do zdjęć - mogłam wcześniej wyprostować tło jakąś ciężką książką, może nawet dałoby się delikatnie uprasować... Musiałabyś drugi raz wszystko przygotować, drugi raz zgrywać zdjęcia. Ych. Trudno.
Brontozaury (chyba?) niestety są tanimi podróbkami, ale dzięki temu nie musiałam godzinami wahać się, czy wypada popsuć drogą rzecz. 
Zielony podoba mi się bardziej i został wykonany już bez błędów bukietowego. Oba mają podkład z białej farby żeby nie przytłumić kolorów, zielony przestrzenie między wzorami ma uzupełnione farbą w kolorze zbliżonym do serwetki, bukietowy złotą. Próbowałam wykleić mu łapki i głowę, ale szło mi tak źle, że stanęło na farbie (albo lakierze? nie mam pojęcia co jest w tym słoiczku).
Wreszcie kupiłam jakiś tani werniks, więc tym razem nie są pokryte magikiem.
Ale dalej chcę zrealizować wizję truskawkową, rozglądam się po sklepach i jak do tej pory nie spotykam żadnych nadających się tanich dinozaurów, a na razie nie jestem gotowa na zainwestowanie w legalną figurkę. No i zostało mi sporo kucyków do oklejenia, więc powinnam zacząć od nich.
Naprawdę nie wiem o czym dalej pisać ;pp Nawet komputer mnie wygania z bloga wieszając się do chwilę. A następny post powinien być już lalkowy :))

2 komentarze: