5 września 2019

Poprzedni tydzień upłynął pod znakiem kucyków i koników. Udało mi się ukraść trochę czasu z tego przeznaczonego na spanie, topienie się z gorąca oraz stawanie w ogniu z gorąca, ale nie było tego wiele. 
Mam tylko małe wyrzuty sumienia, bo lalki jednak traktuję troszkę lepiej od kucyków. Jak projekt, jak zbliżenie się do wizji, którą mam w głowie, kiedy koniki służą tylko do zajęcia czymś rąk i myśli. Kiedy osiągały poziom "jest wystarczająco dobrze", albo zbliżony, przerywałam pracę.

Pierwszy konik wydawał mi się interesujący i warty przerobienia, bo główka jest kopią główki od Hasbro. 
Szczerze mówiąc nie wiem, czy pokrywa się z tym konkretnym kucem, ale nie mam ich zbyt wiele do porównania. Kształt oczu jest bardzo wyraźny, z bliska widać, że namalowane nie pokrywają się do końca z odlewem. I tutaj mam dylemat, ponieważ obwódka oczu jest wgłębieniem, to czy zostało ono dodane przez fabrykę, no bo z drugiej strony szukając wzoru widziałam kilka oryginałów z mocno zaznaczoną, lekko spuchniętą dolną powieką, więc taka interpretacja odlewu mogła być celowa. Bardzo chciałam go pomalować według kształtu, albo chociaż pogrubić kontur oka i dodać rzęsę w zagięciu, ale farba ciągle spływała z jednej strony. Wydawało mi się, że dobrze go wcześniej wyczyściłam, ale może po prostu nie nadaję się do malowania.
Konik dostał grzywę w kolorze morskim i (prawdopodobnie) błękitnym (nie pamiętam, co zamawiałam, równie dobrze to mógł być miętowy). Grzywa kończyła się na poziomie uszu, więc trochę ją obniżyłam, dodałam też drugi rząd włosów.
 Ogon jest wymieszany:
Przygotowałam trochę za dużo włosów, więc pozostałe zanurzyłam w kleju i zwinęłam w rulon, tworząc ogon dla Rarity:
Nie chciałam żeby grzywa była jednolitą plamą zieleni, ale jednak zupełnie nie potrafię cieniować. Kolor nachodzi nieładnie na głowę, żeby zamaskować nieidealne firmowe wykończenie. Nie wiem czy zdarłam jej rzęsy przy czyszczeniu, ale ponieważ trafiła do mnie bez połowy oka, po prostu zrzucę winę na poprzedniego właściciela :P (Zapomniałam ich odmalować). Rarity była powtórką, ale nie mogłam znaleźć swojej żeby zrobić porównanie. Niedawno trafiła do mnie jeszcze jedna, może tym razem uda mi się całkiem zmienić jej kolor.
Kolejną ofiarą nudy była niebieska... rzecz. Nie wiem jaki szalony umysł postanowił połączyć głowę myszy z ciałem słonia, ale stało się.
Nie napiszę jak lepka i brudna była, bo znalazłam ją w swoich rzeczach przy okazji porządków. Wstyd! :P Chciałam żeby była ruda i do tej pory żałuję, że jednak zdecydowałam się na różowy, a żeby nawiązać do oryginalnego układu włosów, dodałam blond i brązowy. Ognisty rudy pięknie kontrastowałby z jej niebieskim ciałem...
Tutaj też obniżyłam linię włosów i dodałam dodatkowe dwa rządki. Mimo to ostatecznie wyszła karykatura tego, co zamierzałam z nią zrobić.
Ale było tak gorąco! :CCCCCc zamiast nakręcić prawdziwe loki, zrobiłam kilka prawie płonącą prostownicą, dorzuciłam kawałek wstążki żeby zakryć partie słonia i spróbowałam odtworzyć rumieńce zwierzątek z Animal Crossing.
Farba wysychała już na pędzlu, więc nie miałam siły poprawiać. Na zbliżeniu widać bobek kleju pod kryształkiem, ale to tylko zmywalny magic. Kiedyś będę musiała ją poprawić. 
Zakończeniem tygodnia był koń. Przysięgam, że po szorowaniu zrobił się o ton jaśniejszy :|
Powinien mieć białą grzywę, ale bardzo chciałam spróbować zrobić ją z włóczki, a miałam tylko piaskową. Nie mogłam wyjść do sklepu po nową, bo było za gorąco... 
Ze względu na rozliczne zniszczenia konia, udało mi się wyciągnąć wszystko to, co zostało z jego poprzedniej grzywy i wetknąć w jej miejsce pasma z wełny.
Połówki jej głowy trzymają się razem dzięki gumce. Druga gumka jest założona na tułów, bo konia ciągle rodziła klapkę na baterie.
Grzywa wygląda ładnie, kiedy jej nie widać :)) Z drugiej strony jest trochę gorzej, ale może udałoby się ją naprawić nożyczkami.
Podoba mi się tekstura włosia, ale jednak wolałabym ciężką grzywę z kanekalonu, szczególnie że włóczkowy ogon wygląda jak kokon (za bardzo się wstydziłam, żeby zrobić zdjęcie).
Żałuję, że śrubki są zaślepione i nie można go rozkręcić. Stawy albo zablokowały się w dziwnej pozycji, albo są całkowicie luźne, i bardzo chętnie pozbyłabym się ze środku całego mechanizmu. Resztka ogona została wepchnięta do środka, więc też byłoby miło go wydobyć i zamontować nowy jak trzeba.
Mam jeszcze jednego, dokładnie takiego samego konia, w stanie tylko odrobinę lepszym. Przetestuję na nim grzywę z kanekalonu, a jeśli będzie wyglądała znośnie, zastąpię nim wełnę na tym koniu.
(bezskutecznie próbuję napisać tę notkę od niedzieli, ale ile można ją trzymać w wersjach roboczych. Mam nadzieję, że mimo przymusu w pisaniu, jest chociaż trochę czytalna)

2 komentarze:

  1. Twoje metamofozy robią niesamowite wrażenie!
    co do niebieskiego "czegoś" - może to miało
    nawiązywać do wodnych rumaków - hipopotamów?

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam oglądać zdjęcia z Twoich przeróbek. :)
    Grzywa z włóczki wygląda ciekawie. Może zamiast włóczki spróbować z jakimś naturalnym włosiem?

    OdpowiedzUsuń