19 sierpnia 2019

Znalazłam tę lalkę w lumpeksie tygodnie i tygodnie temu. Była tania, trochę jakby vintage, w opłakanym stanie, a klonikowatość obiecywała łatwy reroot, a więc idealny projekt na weekend, prawda? Prawda??
:/
Pół godziny przed północą, kiedy lalki zostały już dawno schowane, a warunki do zdjęć na dworze są żadne zorientowałam się, że przedziałek na każdziutkim zdjęciu został zasłonięty przez nieposłuszne pasmo włosów. Ale tam jest! Nie jest idealny, ale nie aż tak gargamelowaty, żeby go zasłaniać. 
Od lewej: strój, w który była ubrana, nie ma żadnych oznaczeń i wygląda na szyty w domu, chociaż podejrzewam że była w nim sprzedawana przez producenta. Dalej jej ciało, puste w środku i śmierdzące strychem - do kosza. Główka dostała ciało po mattelowskiej nastolatce, kolana dalej klikają, proporcje są ok, ale karnacja jest zbyt jasna. Chciałam dać jej ciemniejsze ciało petitki, ale niestety szyja okazała się za gruba :C Stan przed:
Wydaje mi się, że głowa jest sklonowaną Skipper... Włosy były rootowane dookoła + pasmo (prawie) na środku czoła. Nie wiedziałam co z nim zrobić, linia włosów była w odpowiednim miejscu, więc nie mogłam jej obniżyć, grzywka nie do końca mi do niej pasuje, więc zdecydowałam się wszycie włosów w kształt V, co może nie do końca pasuje do nastolatki, ale wydawało mi się najrozsądniejszą opcją.
Makijaż wygląda na ręcznie malowany, co sugerowałoby, że jest dosyć stara, a skoro tak czy zrobienie rerootu było mądre? Nie wiem nawet czy dzisiejsze klony mają jakieś standardy co do toksyczności farby. Wczoraj kończyłam ją w rękawiczkach, ale czy ja z przeszłości o tym pamiętała? Zaczęłam ją tak dawno, nie mam pojęcia XD
No i wydaje mi się, że cała twarz została pokryta cielistą farbą. Trochę łuszczy się od dołu i ma porowatą strukturę. Większość skalpu była oryginalnie pomalowana czarną, błyszczącą farbą oprócz linii nad czołem, która została nietknięta. Przy uzupełnianiu w tym miejscu głowa pomalowała się normalnie, ale w miejscu gdzie włosy miały wchodzić na czoło, akryl zaczął się dziwnie rozlewać.
Nie wiem czy udało mi się zrobić jej chociaż jedno korzystne zdjęcie, oczy są szalenie krzywe, a sztywne ciało nie pozwala na wymyślne pozy. Pies był dorzucony do jakiejś paczki, której zawartość sukcesywnie czyszczę, ale jego kolej jeszcze nie nadeszła. Obawiam się, że na niektórych zdjęciach to widać, na szczęście nie mają zapachu :P Pod koniec prawie fiknął mi za barierkę. Biedna Lassie najwidoczniej chciała wrócić do domu ;c
Wszyłam jej za dużo włosów i tak naprawdę to był jedyny problem, który z nią miałam. Byłam zbyt rozczarowana swoją głupotą, żeby zmusić się do kontynuacji. 
Za to dzisiaj/wczoraj w niedzielę zrobiłam reroot kucyka, więc w pracy będę z niecierpliwością wyczekiwać końca dnia, żeby wrócić i zrobić zdjęcia. Chociaż nie oszukujmy się, ZAWSZE już od rana wyczekuję końca. Na dodatek jutro z urlopu wraca kolega i nie wiem jak mam mu się przyznać, że jedyne co zrobiłam w trakcie jego nieobecności to czytanie książek pod biurkiem.

2 komentarze:

  1. Laleczka ciekawa i na pewno zyskała na zmianach, które jej zafundowałaś. Włosy wyglądają bardzo dobrze, to był dobry ruch.
    Czasem trzeba porobić NIC. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. PRZESŁODKOE dziewczątko!!!

    OdpowiedzUsuń