Poniedziałek przywitał mnie nieskończonym bólem głowy, na który nie pomaga żaden ibuprom :( Moje plany lalkowo-blogowe chyba znowu zostaną zdeptane. Wczoraj bardzo zależało mi na tym, żeby przeczytać do końca książkę, ale prawie w nocy udało mi się jeszcze przygotowałam lalki do rerootu.
(nie powinnam dotykać kwiatów, ale jestem beznadziejna w utrzymywaniu storczyka przy życiu, więc równie dobrze mogę go zepsuć próbując robić zdjęcie, niż zepsuć tylko przez złe podlewanie)
Catrine początkowo planowałam zrobić w różowym blondzie, ale taaak bardzo chcę użyć zwykłego :/ Widziałam w tramwaju panią z włosami w bardzo ładnym odcieniu blondu i od tej pory gniję z zazdrości. Odbiję sobie trochę na lalkach :P Zresztą wydaje mi się, że różowy będzie wyglądał na niej tanio i bardzo płasko. To będzie moja druga próba zrobienia grzywki - mam nadzieję, że pierwsza udana :P - bo klej firmowych włosów mocno odbarwił tę główkę :( Poza tym jest bardzo twarda, więc już wiem że praca z nią będzie męką.
Druga szara kotka też będzie blondynką, a więc wychodzi na to, że odtworzę na niej Meowlody. Trochę bez sensu, ale była pełna kleju, i jakbym kiedyś zmieniła zadnie, zostaje mi jeszcze oryginalna biała kotka, którą wtedy bez żalu wyskubię.
To miało być takie ładne zdjęcie konika, ale nagle zrobiło się jeszcze ciemniej :C
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz