17 lutego 2019

właściwie to nic

Udało mi się nie zapomnieć o kupieniu brokatu dla Frankie z poprzedniego tygodnia. Teraz jest tak złota jak nigdy wcześniej, bo nie po to kupuje się cały pojemniczek brokatu, żeby uzupełnić dwie kropki. Na żywo wygląda mniej grudkowo i właściwie ok. Teraz jeszcze muszę jakoś ukryć jej pożółkły nos, myślałam o rozwodnionej farbie akrylowej, ale boję się że nie uzyskam dokładnie takiego koloru jak jej skóra.
Moja podłoga jest teraz w nastroju bardzo sylwestrowym, tak samo jak wiele innych rzeczy, chociaż starałam się nabrudzić mniej niż zwykle :P
Zaczęłam wczoraj wszywać Lagoonie niby srebrne, bo tak naprawdę pastelowe fioletowe włosy. Wydawały mi się wystarczająco dziwne żeby zgrać się z resztą. Pewnie będę tego żałować jak najdzie mnie faza kupowania włosów w mocnych, nasyconych kolorach (morski idealnie pasowałby do niebieskiego w makijażu), ale ta Lagoona na razie nie jest trudna do odkupienia, no i nie wiem czy zabawa we fryzjera nie znudzi mi się wcześniej, więc właściwie nie mam nic do stracenia.
Przy szukaniu Lagoony trafiłam na Twylę, która dalej jest nieskończenie śliczna <3 Chciałabym skończyć tamten reroot, ale niedawno kupiłam mnóstwo książek, więc wypadałoby przeczytać chociaż część. Nie wiem czy nie wolałabym mieć je przeczytane z ominięciem czytania, ale nie potrafię tego przeskoczyć :C
Dalej zachwycam się szarą kotką, nawet jeśli nie potrafię jej odpowiednio uchwycić :< Reaktywowałam blog żeby mieć motywację do robienia zdjęć, więc wypada też je wrzucić. (szkoda, że nie reaktywowałam go z nienasyconej pasji pisania, bo naprawdę nie wiem czym wypełnić przestrzenie między fotkami...)

1 komentarz:

  1. Złotej Frankie przydałaby się odpowiednio błyszcząca kreacja, podkreślająca złote włosy i złoty brokat na powiekach :) Ja również wciąż zachwycam się szarą kotką. Dodatkowo ta czarno czerwona stylizacja niezwykle jej pasuje i dodaje pazur, że tak się wyrażę ;D

    OdpowiedzUsuń